Świnia z niej. Nie chcę, żeby traciła magiczną siłę i się jeszcze wtrąca! I jak Maciek chcę taką żonę, która podkochuje się w cudzym! O idzie świniak.
-Cześć, Świaniaku! Strasznie Cię dzisiaj widzieć!
-Taaaaaa.... Jasne.
-Jak słońce.
-Głupia jesteś.
-Nawzajem-odpowiedziałam krzykiem.
-Gupek, gupek, gupek-śpiewała Roksanka.
-Słuchaj cwaniaro-mówiłam do Roksanki.-Nie mądruj przed ciocią, bo nie chcę mieć jakiś urwisów z 8 nieba! A ty... jak ją uczysz kląć na konia, który w każdej chwili może Cię wyrzucić, udajesz niewiniątko!
-A, i pożegnaj się ze źrebakami, nie masz jeszcze 3 lat! Analiza kłamała, mi mówiła, że mogę nie przeżyć porodu, bo mam w sobie 28 kopyt! Czyli 7 źrebaków.
-Nie, nie możliwe...-zaczęła łkać.
-Możliwe. Wiem, że masz za niedługo urodziny...
-Nie-zaczęła się odwracać i biegnąć.
-PRZEPRASZAM
czwartek, 25 września 2014
Będą źrebaki
Imię: Dośka
Płeć: klacz
rodzice: Borys i dominika
Imię: Stanisław
Płeć: ogier
rodzice: Borys i Dominika
a
Imię: Małgorzata
Płeć; klacz
Rodzice: Dominika i Borys
Od Borysa do Dominiki
- Witaj Domi.
- Witaj.
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak!
- To super.
- Chcę mieć dzieci!
- Nie za szybko nie?
- Na dzieci nigdy nie jest za szybko!
- Witaj.
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak!
- To super.
- Chcę mieć dzieci!
- Nie za szybko nie?
- Na dzieci nigdy nie jest za szybko!
Od Jadwigii do Julii
- Julciu! Skróć mi ciążę.
- Ok.
- O, to moje dziecko.
- Tak to pa.
- Cześć jestem twoją mamą.
- Glesc.
- Nawę cię pierdek.
- Prrrrryyyyyyyy, pppppprrrryyyyyy, prrrrrryyyyyyy.
- Pierdek zesrałeś mi się na gembę.
- Ok.
- O, to moje dziecko.
- Tak to pa.
- Cześć jestem twoją mamą.
- Glesc.
- Nawę cię pierdek.
- Prrrrryyyyyyyy, pppppprrrryyyyyy, prrrrrryyyyyyy.
- Pierdek zesrałeś mi się na gembę.
Od Jadwigii i Tadka
- Tadziu jesteś taki słodki.
- Tak?
- No. Wyjdę za Ciebie.
- Super!
- Wiesz chcę spędzić z Tobą trochę czasu. Ale wiesz w jaskini bo tu jest za dużo koni.
- Ok.
W JASKINI
- Tadziu, chcę mieć dzieci.
- No nie wiem...
- Tadek!
-No dobra
- Jesteś super.
- Naprawdę?
- No. Całujmy się bo ja Cię kocham
- Ja też.
- Cmok, mmm, cmok,,cmok.
- Jadwigo, Tadku co tu się wyprawia? - zapytała Ania
- No... my...
-Ja jej to wytłumaczę
-Cotka cie caluje-wrzeszczał Dexter do Tadka.
-My się kochamy.
-Jak chcecie być razem to kupcie sobie wodę wiecznego życia...
-No waćnie-powiedział Dexter.
- Tak?
- No. Wyjdę za Ciebie.
- Super!
- Wiesz chcę spędzić z Tobą trochę czasu. Ale wiesz w jaskini bo tu jest za dużo koni.
- Ok.
W JASKINI
- Tadziu, chcę mieć dzieci.
- No nie wiem...
- Tadek!
-No dobra
- Jesteś super.
- Naprawdę?
- No. Całujmy się bo ja Cię kocham
- Ja też.
- Cmok, mmm, cmok,,cmok.
- Jadwigo, Tadku co tu się wyprawia? - zapytała Ania
- No... my...
-Ja jej to wytłumaczę
-Cotka cie caluje-wrzeszczał Dexter do Tadka.
-My się kochamy.
-Jak chcecie być razem to kupcie sobie wodę wiecznego życia...
-No waćnie-powiedział Dexter.
Od Julii do Ani
Sssaaaaszaaaa saaaa...
- Aniu, zastanowiłam się. Wiesz Matii może leżeć w szpitalu rok lub cztery tygodnie.
- Cztery tygodnie? On jest w stanie krytycznym!
- Wiem, mogę go wyleczyć czarami. Ale Maciek musi mi pomóc. Inaczej będę tak osłabiona, że będę mogła umrzeć.
- Nie! Wolę że by Mateusz leżał w szpitalu rok niż żebyś ty go leczyła! Jesteś głupia. Nie wiem czemu zostawiłam cię w stadzie. Nienawidzę cie!!!
- Nikt mnie jeszcze tak nie zdenerwował jak ty teraz!
- I dobrze bo jestem alphą i mogę zdenerwować kogo tylko zechcę!
- Ssssaszaa saaa szaass. (Zbierzcie się tu bracie, gryźcie ją aż poleje się krew.)
- Co ty robisz?! Dlaczego te węże mnie atakują?! Ał! On mnie ugryzł!
- Wiem. Bo ja mu kazałam.
- To mu nie karz, to boli!
- I dobrze! Chciałam jak najlepiej dla Matiego, a ty się zraz obraziłaś!
- Przepraszam! Zabierz te węże. Troszkę mnie poniosło. To przez Matiego.
- Szasaaaa (wystarczy, wracajcie do domu)
- Co ty mówisz?
- To język węży.
- Maciek też tak potrafi?
- Nie. To jest umiejętność wrodzona.
- Robi wrażenie.
- Wężoustni kochają wężę.
- Wężo... Co?
- Wężoustni. Tak nazywane są osoby, które rozmawiają z wężami.
- To ty masz w domu wężę?
- Tak jakby, bo trzymam je w piwnicy.
- To wyleczysz Matiśka?
- Ok. Dotknij mnie.
- Po co?
- No już!
- Gdzie jesteśmy?
- W szpitalu.
- Jak to się stało?
- Teleportowałyśmy się.
- Te zaklęcia...
- Matii śpi, więc jest super okazja do leczenia. O Maciek jesteś.
- Tak, co mam robić?
- Aniu odsuń się i zamknij oczy, możesz oślepnąć.
- Ok, ale nic mu nie zrób. Jak coś mu się stanie to będę samotną Matką.
- Ciiii musimy się skupić.
- No i po wszystkim. Jula, może ja zajmę się terapią?
- Ok, ja tam się znam ale jestem w ciąży.
- Matii żyje?
- Tak, choć Aniu.
- Aniu, zastanowiłam się. Wiesz Matii może leżeć w szpitalu rok lub cztery tygodnie.
- Cztery tygodnie? On jest w stanie krytycznym!
- Wiem, mogę go wyleczyć czarami. Ale Maciek musi mi pomóc. Inaczej będę tak osłabiona, że będę mogła umrzeć.
- Nie! Wolę że by Mateusz leżał w szpitalu rok niż żebyś ty go leczyła! Jesteś głupia. Nie wiem czemu zostawiłam cię w stadzie. Nienawidzę cie!!!
- Nikt mnie jeszcze tak nie zdenerwował jak ty teraz!
- I dobrze bo jestem alphą i mogę zdenerwować kogo tylko zechcę!
- Ssssaszaa saaa szaass. (Zbierzcie się tu bracie, gryźcie ją aż poleje się krew.)
- Co ty robisz?! Dlaczego te węże mnie atakują?! Ał! On mnie ugryzł!
- Wiem. Bo ja mu kazałam.
- To mu nie karz, to boli!
- I dobrze! Chciałam jak najlepiej dla Matiego, a ty się zraz obraziłaś!
- Przepraszam! Zabierz te węże. Troszkę mnie poniosło. To przez Matiego.
- Szasaaaa (wystarczy, wracajcie do domu)
- Co ty mówisz?
- To język węży.
- Maciek też tak potrafi?
- Nie. To jest umiejętność wrodzona.
- Robi wrażenie.
- Wężoustni kochają wężę.
- Wężo... Co?
- Wężoustni. Tak nazywane są osoby, które rozmawiają z wężami.
- To ty masz w domu wężę?
- Tak jakby, bo trzymam je w piwnicy.
- To wyleczysz Matiśka?
- Ok. Dotknij mnie.
- Po co?
- No już!
- Gdzie jesteśmy?
- W szpitalu.
- Jak to się stało?
- Teleportowałyśmy się.
- Te zaklęcia...
- Matii śpi, więc jest super okazja do leczenia. O Maciek jesteś.
- Tak, co mam robić?
- Aniu odsuń się i zamknij oczy, możesz oślepnąć.
- Ok, ale nic mu nie zrób. Jak coś mu się stanie to będę samotną Matką.
- Ciiii musimy się skupić.
- No i po wszystkim. Jula, może ja zajmę się terapią?
- Ok, ja tam się znam ale jestem w ciąży.
- Matii żyje?
- Tak, choć Aniu.
środa, 24 września 2014
Od Ani do Mattiego
-Matti?
-Tak Skarbeńko?
-Boli Cię jeszcze głowa?
-Jadwiga mówi, że nic gorszego mnie nie mogło spotkać niż te szalone kundle. I, że poleżeć nawet mogę z rok w szpitalu.
-Julia mówi, że nie może Cię przywrócić do zdrowia. Zużyje za dużo czarów.
-Cała Julia.
-Nieprawda ona taka...
-Co?! Zastanów się dobrze i się z nią z dzień nie zadawaj. Zacznie Ci jej brakować. A wtedy nie będziesz myśleć o mnie w stanie krytycznym!
-...
-Tak Skarbeńko?
-Boli Cię jeszcze głowa?
-Jadwiga mówi, że nic gorszego mnie nie mogło spotkać niż te szalone kundle. I, że poleżeć nawet mogę z rok w szpitalu.
-Julia mówi, że nie może Cię przywrócić do zdrowia. Zużyje za dużo czarów.
-Cała Julia.
-Nieprawda ona taka...
-Co?! Zastanów się dobrze i się z nią z dzień nie zadawaj. Zacznie Ci jej brakować. A wtedy nie będziesz myśleć o mnie w stanie krytycznym!
-...
Od Tadeusza do Jadwigi
Po zastanowieniu się nad sytuacją postanowiłem wziąść się w garść.
-Jadwigo...
-Tak Tadziu.
-Czy ty....
-Co ja?
-Wyjdziesz...
-Za???
-Mnie?
-Nie jestem gotowa na to pytanie. Zastanowię się.
-Jadwigo...
-Tak Tadziu.
-Czy ty....
-Co ja?
-Wyjdziesz...
-Za???
-Mnie?
-Nie jestem gotowa na to pytanie. Zastanowię się.
wtorek, 23 września 2014
Od Maćka do Mattiego
- Hej Matii.
- Hej.
- Wiesz już?
- Co?
- Będę miał dzieci!
- Super
- Korę i Magdę.
- Bardzo fajnie.
- No
- Moje to co innego facet i baba. Maluchy. Jeden kombinator, a druga główkująca.
- Muszę lecieć. Dziś mecz.
- Część.
- Pa.
- Hej.
- Wiesz już?
- Co?
- Będę miał dzieci!
- Super
- Korę i Magdę.
- Bardzo fajnie.
- No
- Moje to co innego facet i baba. Maluchy. Jeden kombinator, a druga główkująca.
- Muszę lecieć. Dziś mecz.
- Część.
- Pa.
Od Julii do Maćka
- Jula.
- Tak? A to ty Maciek.
- Bo wiesz. Tak mało czasu razem spędzamy. Może wpadniesz dziś do mnie?
- Dobra...
- Super.
U MAĆKA
- Hej! Jestem.
- Cześć.
- Maciek. Muszę Ci to powiedzieć. Jestem w ciąży.
- Naprawdę? Z kim?
- Z tobą.
- To nie możliwe.
- Możliwe. Dwie dziewczynki.
- Kora i Magda.
- Piękne imiona.
- Wiem.
- Tak? A to ty Maciek.
- Bo wiesz. Tak mało czasu razem spędzamy. Może wpadniesz dziś do mnie?
- Dobra...
- Super.
U MAĆKA
- Hej! Jestem.
- Cześć.
- Maciek. Muszę Ci to powiedzieć. Jestem w ciąży.
- Naprawdę? Z kim?
- Z tobą.
- To nie możliwe.
- Możliwe. Dwie dziewczynki.
- Kora i Magda.
- Piękne imiona.
- Wiem.
poniedziałek, 22 września 2014
Konkurs Mody
Każdy koń może stworzyć 2 prace! To i tak dużo!
Tworzyć w programie do rysowania ubranie dla konia. Nie trzeba wklejać zdję cia tylko po prostu narysować.
1.Do uzgodnienia z sędziami możliwość sprzedawania(pieniądze wpłyną na Twoje konto!)|+2ZP
2.Do uzgodnienia 2 ZP
3.Do uzgodnienia 6000 SP
Oto zapisy:
Dominika
Basia
A oto projekty
Basi
Tworzyć w programie do rysowania ubranie dla konia. Nie trzeba wklejać zdję cia tylko po prostu narysować.
1.Do uzgodnienia z sędziami możliwość sprzedawania(pieniądze wpłyną na Twoje konto!)|+2ZP
2.Do uzgodnienia 2 ZP
3.Do uzgodnienia 6000 SP
Oto zapisy:
Dominika
Basia
A oto projekty
Basi
Szkoła... jest wesoła!!!
Od dziś zaczynają się zapisy:
Przedszkole: 0-1
Diana
Dexter
Aneta
Roksanka
Szkoła Podstawowa 1-1,5
Szkoła średnia 1,5-2
Basia
Studia 2-~
Mateusz
Wojna...
...ZAKOŃCZONA!!!
Wieczorem, kiedy starałam się zasnąć do głowy przyszła mi pewna myśl. W naszym stadzie jest trochę nudno wiec, może by tak zrobić zrobić pokaz mody. Nagrodą będzie stanowisko modelki lub modela. Musiałam powiedzieć to Ani.
- Hej. Mam pewien pomysł. Zorganizuję pokaz mody. Nagrodą pedzie zdobycie stanowiska modelki lub modela. Będą 4 edycje. Ja, Maciek ty będziemy oceniać.
- Doby pomysł trzeba rozweselić te konie w końcu połowa leży w szpitalu i walczy o życie, łącznie z Matim.
- Wiem jest już coraz lepiej, ale musiał zapaść w śpiączkę. Jego rany są bardzo poważne. Jeszcze trochę, abyś go już więcej nie zobaczyła.
- Wiem, dobrze, że Maciek go znalazł.
- Gdyby nie on to by ukatrupili. Za miesiąc dwa będzie już zdrowy. Obiecuję.
- Miejmy nadzieję.
- Nie martw się jestem czarownicą. Czy kiedyś zrobiłam coś nie tak?
- Prawie zabiłaś Jadwigę. Właśnie ciekawe co tam u niej?
- Nawet dobrze. Muszę już iść.
- Czemu?
- Bo... no... muszę... To znaczy muszę iść, jutro Ci powiem co i jak.
To dobrze mamy Małe opowiadanie
Od Julii
Wieczorem, kiedy starałam się zasnąć do głowy przyszła mi pewna myśl. W naszym stadzie jest trochę nudno wiec, może by tak zrobić zrobić pokaz mody. Nagrodą będzie stanowisko modelki lub modela. Musiałam powiedzieć to Ani.
- Hej. Mam pewien pomysł. Zorganizuję pokaz mody. Nagrodą pedzie zdobycie stanowiska modelki lub modela. Będą 4 edycje. Ja, Maciek ty będziemy oceniać.
- Doby pomysł trzeba rozweselić te konie w końcu połowa leży w szpitalu i walczy o życie, łącznie z Matim.
- Wiem jest już coraz lepiej, ale musiał zapaść w śpiączkę. Jego rany są bardzo poważne. Jeszcze trochę, abyś go już więcej nie zobaczyła.
- Wiem, dobrze, że Maciek go znalazł.
- Gdyby nie on to by ukatrupili. Za miesiąc dwa będzie już zdrowy. Obiecuję.
- Miejmy nadzieję.
- Nie martw się jestem czarownicą. Czy kiedyś zrobiłam coś nie tak?
- Prawie zabiłaś Jadwigę. Właśnie ciekawe co tam u niej?
- Nawet dobrze. Muszę już iść.
- Czemu?
- Bo... no... muszę... To znaczy muszę iść, jutro Ci powiem co i jak.
Od Rokasnki i Diany do Ani i Julii
- Diano, Diano!!! - krzyczała Rokasna
- Co? - zapytała Diana
- Zdobyłam Zioła!!!
- Super!
- Wiesz Ania mnie już wkurza. żaliła się Roki
- Roki, słyszałam jak Ania, Julia i Matii rozmawiają o adopcji. Julia chcę adoptować dziecko.- powiedziała Diana
- Fajnie się będzie miał ten ktoś. Mama czarownica... też tak chcę.
- Ona chcę adoptować Ciebie! Mówili to jeszcze przed wojnę. Ale Ania ostatnio pakowała kilka twoich zabawek wiec chyba to prawda. - opowiedziała Diana
- Tak pakowała, ale wszystko.
- No więc Julia będzie twoją mamą.
- Fajnie. Ania nie będzie już moją mama więc możemy jaj dać te zioła.
- Super pomysł. Patrz tam siedzi piję kawkę. Wrzucimy jej to tej kawki.
- Diana, idź zagadaj Julię, bo jak zobaczy to mnie udusi. Powiedz, że obok lasu widziałaś niebieskie grzyby.
- Ale to jest nieprawda.
- Prawda pomalowałam je dziś rano jak byłam na jagodach.
- Ok.
- Ja zajmę się Anią.
U ANI
- Cześć Aniu!
- Witaj Roki.
- Ani zobacz tam jest wilk!!!
- Gdzie? Już ja go kopnę.
Roki wrzuciła zioła do kawy.
- Zdawało mi się to była Jadwiga.
- Dobrze idź się pobawić z Dianą bo ja piję kawę.
- Ok.
15 METRÓW DALEJ OD ANI
- Roki udało się?
- Tak. Co z Julią?
- Śpi więc nie chcę jej budzić, ale to nawet lepiej.
- Patrz Ania piję.
- Pppppppppppprrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy!!!!!! - Ania pierdła i wyleciała z 5 mil ponad głowy Roksanki i Diany.
- Co się tu dzieję?! - zapytała Julia
- Bo... myyy... - zaczęła Roki
- Dałyśmy Ani zioła...
- Jakie zioła?
- Voldemorta
- Roki! Widziałam Cię dziś u mnie ale, powiedziałaś, że komar Cię ugryzł i bierzesz Łzy feniksa.
- No... ale... to było... potrzebne mi i Dianie.
- Dobra. Następnym razem dostaniecie karę.
W SZPIALU
- Ani dobrze?
- Prrryyyy! Chyba tak, ale jak pierdnę to podskakuję.
- Wiem tak to już jest.
- Pppppprrrrrrryyyyyyy!!!!! - pierdła Ania i wylądowała Matiemu na głowie.
- Lani. Zlejc ze mie! - próbował powiedzieć Mati, ale niezbyt mu się to udało
- Sory Matii/
- Aniu zmiażdżyłaś mu twarz!!! Muszę dać mu zastrzyk!
- Aaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłł!!!!!! - wył Matti z bólu
- Już, tylko jeszcze troszkę. Gotowe!
- Aniu, musisz leżeć trzy tygodnie w szpitalu.
- A co z dziećmi?
- Ja się nimi zajmę! - powiedziała Jadwiga
- Ok. - powiedziała Ania
- Co? - zapytała Diana
- Zdobyłam Zioła!!!
- Super!
- Wiesz Ania mnie już wkurza. żaliła się Roki
- Roki, słyszałam jak Ania, Julia i Matii rozmawiają o adopcji. Julia chcę adoptować dziecko.- powiedziała Diana
- Fajnie się będzie miał ten ktoś. Mama czarownica... też tak chcę.
- Ona chcę adoptować Ciebie! Mówili to jeszcze przed wojnę. Ale Ania ostatnio pakowała kilka twoich zabawek wiec chyba to prawda. - opowiedziała Diana
- Tak pakowała, ale wszystko.
- No więc Julia będzie twoją mamą.
- Fajnie. Ania nie będzie już moją mama więc możemy jaj dać te zioła.
- Super pomysł. Patrz tam siedzi piję kawkę. Wrzucimy jej to tej kawki.
- Diana, idź zagadaj Julię, bo jak zobaczy to mnie udusi. Powiedz, że obok lasu widziałaś niebieskie grzyby.
- Ale to jest nieprawda.
- Prawda pomalowałam je dziś rano jak byłam na jagodach.
- Ok.
- Ja zajmę się Anią.
U ANI
- Cześć Aniu!
- Witaj Roki.
- Ani zobacz tam jest wilk!!!
- Gdzie? Już ja go kopnę.
Roki wrzuciła zioła do kawy.
- Zdawało mi się to była Jadwiga.
- Dobrze idź się pobawić z Dianą bo ja piję kawę.
- Ok.
15 METRÓW DALEJ OD ANI
- Roki udało się?
- Tak. Co z Julią?
- Śpi więc nie chcę jej budzić, ale to nawet lepiej.
- Patrz Ania piję.
- Pppppppppppprrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy!!!!!! - Ania pierdła i wyleciała z 5 mil ponad głowy Roksanki i Diany.
- Co się tu dzieję?! - zapytała Julia
- Bo... myyy... - zaczęła Roki
- Dałyśmy Ani zioła...
- Jakie zioła?
- Voldemorta
- Roki! Widziałam Cię dziś u mnie ale, powiedziałaś, że komar Cię ugryzł i bierzesz Łzy feniksa.
- No... ale... to było... potrzebne mi i Dianie.
- Dobra. Następnym razem dostaniecie karę.
W SZPIALU
- Ani dobrze?
- Prrryyyy! Chyba tak, ale jak pierdnę to podskakuję.
- Wiem tak to już jest.
- Pppppprrrrrrryyyyyyy!!!!! - pierdła Ania i wylądowała Matiemu na głowie.
- Lani. Zlejc ze mie! - próbował powiedzieć Mati, ale niezbyt mu się to udało
- Sory Matii/
- Aniu zmiażdżyłaś mu twarz!!! Muszę dać mu zastrzyk!
- Aaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłł!!!!!! - wył Matti z bólu
- Już, tylko jeszcze troszkę. Gotowe!
- Aniu, musisz leżeć trzy tygodnie w szpitalu.
- A co z dziećmi?
- Ja się nimi zajmę! - powiedziała Jadwiga
- Ok. - powiedziała Ania
środa, 17 września 2014
Od Anety i Dextera do Roksanki
~Oczami Anety~
-Cesć Losana
-Cześć.
-Po scigamy se?
-Nie.
-Dlacego?-spytałam.
-Nie.
~Oczami Dextera~
-Dlacedo nie cesz se baniń mojo siorst... sior... bą?
-Nie.
-Jesteś glupia.
-Ty jesteś głupi.
-Nieplawda. Klamiesz.
-Nie-uciekła.
-Cesć Losana
-Cześć.
-Po scigamy se?
-Nie.
-Dlacego?-spytałam.
-Nie.
~Oczami Dextera~
-Dlacedo nie cesz se baniń mojo siorst... sior... bą?
-Nie.
-Jesteś glupia.
-Ty jesteś głupi.
-Nieplawda. Klamiesz.
-Nie-uciekła.
wtorek, 16 września 2014
Od Ani do Julii
Continued...
To Już Jest Koniec!
-Ale czego? Aniu... nie myśl tak-mówiła Julia.
-Daj zeta, Białystok Kolumbianom sprzedaj.
-Nie, nie zrobisz tego...
-Zrobię, nie chce żeby konie traciły rodziny.
-Nie pozwolę na to... Nie możesz tego zrobić jeszcze nie członkom stada!
-Dobra nie zrobię tego.
-Maciek!-wołała Julia.
-Matti!-ja wołałam.
Nagle przyszedł Maciek.
-Słuchajcie psy przechwyciły Mattiego!
-Co?!
To be continued...
poniedziałek, 15 września 2014
Od Ani do Julii
-Będzie boleć?-spytałam Julię.
-Nie wiem.
-Zastanawiam się-mówił Mati.-Kto będzie się opiekować źrebakami.
-Może ja?-powiedziała Julia.-Mam duże doświadczenie.
-Stoi.
Zgodziłam się, musiałam. Najgorsze jest to że nie będe mogła się z nimi widzieć.
Kilka minut potem...
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!-wrzeszczałam.
-Spokojnie! Matti podaj nożyczki.
-Cccccccccccccccccccooooooooooo?!
-Nie, rozszczepiło się po prostu.
Straciłam przytomność. Minęło 8 godzin. Wojna się rozpoczęła, a ja prawie umarłam. Na szczęście widziałam się ze źrebakami. Julia się mną opiekowała. Jak własnym dzieckiem.
Nagle do groty w której przebywaliśmy przyczłapał Maciek, rozszarpany z jakimś szczeniakiem.
-To wróg.
Kopnął go.
-Ałłł!Nie kop mnie! Powiem tacie!
-A kto jest niby twoim tatą?-spytał Dexter.
-...
Ciąg dalszy nastąpi
-Nie wiem.
-Zastanawiam się-mówił Mati.-Kto będzie się opiekować źrebakami.
-Może ja?-powiedziała Julia.-Mam duże doświadczenie.
-Stoi.
Zgodziłam się, musiałam. Najgorsze jest to że nie będe mogła się z nimi widzieć.
Kilka minut potem...
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!-wrzeszczałam.
-Spokojnie! Matti podaj nożyczki.
-Cccccccccccccccccccooooooooooo?!
-Nie, rozszczepiło się po prostu.
Straciłam przytomność. Minęło 8 godzin. Wojna się rozpoczęła, a ja prawie umarłam. Na szczęście widziałam się ze źrebakami. Julia się mną opiekowała. Jak własnym dzieckiem.
Nagle do groty w której przebywaliśmy przyczłapał Maciek, rozszarpany z jakimś szczeniakiem.
-To wróg.
Kopnął go.
-Ałłł!Nie kop mnie! Powiem tacie!
-A kto jest niby twoim tatą?-spytał Dexter.
-...
Ciąg dalszy nastąpi
Od Julii
- Aniu!!!!!!!! - Wrzasnęła Julia
- Tak Julio? - Zapytała Ania
- Sfora... bić... chce... zabić... rozszarpać... - dyszała Julia
- O co chodzi? - zapytał Matii
- Ok, już mi lepiej. Więc tak. Sfora z Dalekiej Kalifornii chcę zabić, rozszarpać, udusić, zgnieść, zagryźć itp. obie alphy naszego stada.
- To już nie mój problem Julio, tylko tych alph... ale przecierz to ja jestem alphom!!! I Matii!!!
- Wiem! Dziś o północy zaczną atak na dorosłe konie, a ich młode na źrebaki. Aniu musisz walczyć.
- Ale ja jestem w ciąży!
- Wiem. Mogę zatrzymać ciąże, ale zazwyczaj traci się dzieci. Muszę więc doprowadzić do porodu. Zgadzasz się?
- Jak nic im nie będzie to tak.
- Nic. Za godzinę przyjdź do szpitala.
- Tak Julio? - Zapytała Ania
- Sfora... bić... chce... zabić... rozszarpać... - dyszała Julia
- O co chodzi? - zapytał Matii
- Ok, już mi lepiej. Więc tak. Sfora z Dalekiej Kalifornii chcę zabić, rozszarpać, udusić, zgnieść, zagryźć itp. obie alphy naszego stada.
- To już nie mój problem Julio, tylko tych alph... ale przecierz to ja jestem alphom!!! I Matii!!!
- Wiem! Dziś o północy zaczną atak na dorosłe konie, a ich młode na źrebaki. Aniu musisz walczyć.
- Ale ja jestem w ciąży!
- Wiem. Mogę zatrzymać ciąże, ale zazwyczaj traci się dzieci. Muszę więc doprowadzić do porodu. Zgadzasz się?
- Jak nic im nie będzie to tak.
- Nic. Za godzinę przyjdź do szpitala.
piątek, 12 września 2014
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

