Gdy przygotowywałyśmy miejsce na imprezę dla zaproszonych, rozległ się krzyk. To Roksanka!
Razem z siostrą pobiegłyśmy w kierunku, z którego rozlegał się odgłos.
-Ratunku!
-O nie! Roksanka tonie w stawie strachu!-krzyczałam.
-Uratuje ją!!!-krzycząc to wskoczyła do wody i wyłowiła mokrą jak skarpetkę po praniu Roksankę.
-Dzięki!-dziękowała Sandrze.
- Tylko nie to! Wiatr po urywa transparenty-wrzeszczała na całe gardło Sandra.
Pędem dotarłyśmy do miejscówki. Sandra miała racje. Transparenty pourywało i wisiały na drzewach. Tyle wysiłku i pracy zmarnowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz